niedziela, 9 października 2016

Pierwsza jaskółka: Simon & Garfunkel vs Disturbed (Bitwa)

Postanowiłam utworzyć maleńką "bitwę" między duetem Simon & Garfunkel a zespołem Disturbed.
Ale zanim nastąpi "bitwa", to może przybliżę Wam chodź trochę: cóż to za duet i zespół. ;)



Simon & Garfunkel:
to amerykański duet, którego w skład wchodzili Paul Simon (gitarzysta, śpiewak oraz kompozytor piosenek, tekściarz) oraz Art Garfunkel (mężczyzna obdarzony czystym głosem). Obaj panowie rozpoczęli współpracę w 1957 pod zupełnie inną nazwą a mianowicie " Tom and Jerry".  Aktualna nazwa duetu swój początek ma od 1964 roku. Duet gra muzykę rockową, chodź bardzo często kojarzono ją jako folk rock lub soft rock. Twórczość muzyków zyskała bardzo wielu fanów, jeśli chodzi o tamten okres. Muzyka była wykonywana przy akompaniamencie gitary akustycznej i delikatnie grającego zespołu rockowego. Charakteryzowała ich także wpadająca w ucho melodyjność utworów a także ich teksty bardzo trafiały to tamtejszej młodzieży. Co prawda, grypa grała tylko 6 lat, ale pozostawiła po sobie pewien dorobek artystyczny. Duet swoją działalność artystyczną zakończył w 1970 roku. Pomimo tego obaj artyści spotykają się nadal, by dawać pojedyncze koncerty.







Disturbed:
to amerykański zespół metalowy. pochodzący z Chicago. Swoją działalność artystyczną rozpoczął w 1996 roku (cudowny rok :D). Ich muzyka jest bardziej klasyfikowana jako nu metal, hard rock, czy także przypisywana do metalu alternatywnego. Chociaż David Draiman stwierdził, że raczej umiejscowiłby ich granie w kategorii hard rock'u .

"Prawdopodobnie nasza muzyka jest zbyt melodyjna lub nie jesteśmy wystarczająco krzykliwi czy ostrzy. Choć naprawdę uwielbiam ten rodzaj muzyki, nie jest on tym co staramy się tworzyć. Jeśli mamy zmieścić się w kontekście, gramy raczej hard rock, a nie heavy metal, przynajmniej w teraźniejszej przestrzeni czasu."

Zespół ten, przez 20 lat swojej działalności sprzedał około 11 milionów albumów. Taki wynik prowadzi zespół do kategorii najbardziej dochodowych zespołów ostatnich lat. Niestety w 2011 roku zespół zawiesił swoją działalność, lecz jest to już przeszłość, ponieważ pod koniec czerwca 2015 roku zespół powrócił na scenę muzyczną wraz z nowym albumem.

Koniec rysu historycznego, czas na konkrety. 

Ostatnio słuchając "Trójki" natknęłam się na utwór pt: The Sound Of Silence w wykonaniu zespołu Disturbed. Powiem szczerze, urzekł mnie magiczny, melancholijny klimat ten piosenki. Gdy wróciłam do domu, postanowiłam przesłuchać ten utwór jeszcze raz. Okazało się, że zespół odświeżył bardzo stary kawałek wspomnianego wcześniej duetu. Według mnie, ich wersja jest dużo lepsza od oryginału. Dlaczego? Ponieważ z każdym brzmieniem buduje napięcie i od samego początku opowiada historię. Pierwsze 1,5 minuty urzeka delikatnym ale mocnym głosem wokalisty, Z każdą sekundą utwór staje się ciekawszy i moja dusza krzyczy "więcej". Oryginalna wersja nie bardzo mnie porywa. Mogę rzecz z utwór jest podzielony na tekst i muzykę. Nie współgrają ze sobą. Chociażby dlatego, że tekst tej piosenki nie należy do skocznych i wesołych. Niestety muzyka jest jakby to powiedzieć, bardziej "ogniskowa" lub "harcerska". Taka tam wesoła nutka.

Więc tę bitwę według mnie wygrywa zespół Disturbed. Pozwolę umieścić sobie dwa klipy abyście ocenili i napisali w komentarzach swoją opinię.

Disturbed- The Sound Of Silence

Simon & Garfunkel- The Sound Of Silence


Pozdrawiam ;) 
















Przepisy: Pączki z marmoladą.

Od jakiegoś czasu "chodziły" za mną pączki. Próbowałam kilka razy namówić babcię, aby kilka zrobiła. Niestety.. moja prośba nie została spełniona. :( Chęć na nie wzrastała z dnia na dzień. Będąc w sklepie, po prostu sobie go kupiłam. No ale cóż.. Pączek ze skalpu pozostanie zawsze na straconej pozycji. Poziom chęci wzrósł na tyle, że postanowiłam sama zrobić. Chociaż efekt końcowy był skreślony przeze mnie na samym początku, ponieważ już raz próbowałam zrobić te śliczne okrągłe i smaczne maleństwa... Ale nie wyszły. Pączki mogły wtedy posłużyć tylko i wyłącznie do grania np w kręgle.. Ale pomyślałam sobie "Jeżeli mi nie wyjdą, to trudno. Będę je robić póki mi nie wyjdą. CUD!!! Wyszły mi i nawet się nie spaliły.
Dlatego też, jestem gotowa podzielić się z Wami przepisem na pączki.

Czas przygotowania: około 1,5h
Stopień trudności: średni
Koszt zakupów: około 30 zł



Potrzebujemy: 

►1 kg mąki
►Kostkę drożdży => 100 g
►80 g cukru =>0,5 szklanki => 6,5 łyżki
►1/2 l mleka+ 1/4 szklanki mleka
►6 żółtek
► 1 całe jajko
►6 łyżek oleju
►szczypta soli
►1 cukier waniliowy
►1 kieliszek wódki lub spirytusu
►4 kostki smalcu do smażenia lub 1l oleju
►Odrobinę masła
►Marmolada; wiśnie



Przygotowanie: 

►Do miski kruszymy kostkę drożdży, dodajemy 2 łyżeczki cukru, i 1 łyżkę mąki. Zalewamy to ciepłym mlekiem i dokładnie mieszamy, aby nie było żadnych grudek. Tak rozrobiony zaczyn przykrywamy sciereczką i odstawiamy na 30 minut w ciepłym miejscu. (Ja żeby lepiej urosło <chodź nie wiem czy to coś dało> położyłam na taboret ścierkę, na to miskę i przykryłam znowu ścierką. Taboret z miską postawiłam przy kaloryferze i do tego włączyłam piekarnik na 150 stopni i otworzyłam drzwiczki, żeby w pomieszczeniu było cieplej. Tak wiem dziwna jestem.)

►Po upływie 30 minut <ważne jest żeby nie przekroczyć czasu, ponieważ drożdże mogą przerosnąć i wtedy pączki nie wyjdą> do zaczynu dodajemy jajko, szczyptę soli, olej, wódkę lub spirytus i resztę cukru. To wszystko mieszamy

►Stopniowo dodajemy mąkę i żółtka. Wszystkie składniki mieszałam mikserem, z końcówkami w kształcie spirali. Są to łopatki do wyrobu ciasta drożdżowego. Gdy ciasto jest już sprężyste dolewamy odrobinę rozpuszczonego masła, by pączki były kruchsze. Chwilę mieszamy mikserem. Pod sam koniec lejemy na dłonie trochę oleju i mieszamy jeszcze ciasto dłońmi i formujemy w kolę. Tak wyrobione ciasto odstawiamy na 30 minut do wyrośnięcia.

►Po upływie tych 30 minut, zabieramy się do robienia pączków. Zastanawiałam się jak mam "ulepić" je, żeby marmolada nie wypływała i żeby pączek nie pękał podczas smażenia. Poczytałam trochę o tym i postanowiłam ulepić je na dwa sposoby. 1 sposób mojej babci: odrywamy kawałek ciasta, formujemy kulkę, robimy w niej wgłębienie, we wgłębienie wkładamy marmoladę i zalepiamy to. 2 sposób to: Wałkujemy ciasto na około 5 mm/10mm i później wycinamy kubkiem koła.Na jedno "koło" wkładamy na środek nadzienie, później przykrywamy to drugim "kołem" i zalepiamy brzegi. Możemy te ciasto później lekko ścisnąć, aby uzyskać piłeczkę. <2 sposób wydaje mi się lepszy, ponieważ pączki są kształtniejsze i można dodać więcej nadzienia>. Gdy jesteśmy już w połowie lepienia, wstawiamy na ogień garnek/ prodiż  i wkładamy do niego smalec/olej.  (UWAGA! Przy smażeniu pączków musimy uważać na to aby tłuszcz nie był zbyt gorący, ponieważ wtedy wierzchnia warstwa ciasta szybko się przysmaża, co prowadzi do tego że pączek będzie nie dopieczony w środku. Jeżeli podczas pieczenia, zauważysz, że Twoje pączki za bardzo się przypalają, to zmniejsz temeraturę tłuszczu. Jak to zrobić? Nic prostszego. Na nóż nabij kawałek surowego ziemniaka, włóż do tłuszczu i
przetrzymaj chwilę. Surowy ziemniak zmniejszy temperaturę.) Po ulepieniu pączków i chwilowym podrośnięciu ( 15 min) zaczynamy smażyć i gotowe.

Polewa: Swoje pączki "przystroiłam" dwoma sposobami. 1 sposób to zwyczajny cukier puder. 2 sposób polewa czekoladowa: do rondelka dałam 3 łyżki masła roślinnego, i odrobinę mleka, cukier. Podgrzałam to i dodałam kakaa. Proporcje zależą od upodobania, czy ktoś woli słodsze czy wręcz przeciwnie: uwielbia gorzką polewę.

Smacznego ;)